W powszechnej świadomości dzwonek jest atrybutem szkolnego życia. Wywodzi się z pruskiego modelu szkoły, jest elementem zdyscyplinowanej struktury hierarchicznej, rządzi czasem, generuje cykliczny wybuch decybeli. Czy tak być musi? Niniejszy artykuł zawiera krótki rys historyczny, opinie naukowców oraz doświadczenia szkół, w których z dzwonków zrezygnowano. Wypowiedzi dyrektorów różnią się rozwiązaniami organizacyjnymi, łączy je natomiast przekonanie o słuszności i korzyściach wprowadzonej zmiany.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2021/10
Pierwszy dzwonek to synonim rozpoczęcia roku szkolnego, ostatni dzwonek oznacza zakończenie edukacji. Na realne oraz metaforyczne utożsamianie dzwonka ze szkołą ma wpływ historia i tradycja. Dzwony, dzwonki i dzwoneczki towarzyszyły człowiekowi od wieków. Miały funkcję magiczną, ostrzegały, chroniły, towarzyszyły narodzinom i śmierci, zwoływały na nabożeństwo.
Dzwonki w szkole początkowo były montowane na zewnątrz budynków na specjalnych uchwytach bądź konstrukcjach wzorowanych na kościelnych dzwonnicach. Z czasem zastąpiły je dzwonki ręczne, którymi woźni przechadzając się po szkolnych korytarzach, dzwonili kilka razy dziennie, wyznaczając w ten sposób uczniom rytm ich codziennego bycia w szkole (W. Martyniuk, Szkolny dzwonek – atrybut uczniowskiej codzienności, „Teraźniejszość – Człowiek – Edukacja” 2012/3).
W tradycyjnej szkole ostry dźwięk dzwonka odzywa się ok. 16 razy dziennie, a w placówkach dwuzmianowych bądź tych, w których wprowadzono tzw. przeddzwonki, jeszcze częściej. Dzwonek za każdym razem wyzwala energię stłumioną podczas lekcji. Większość uczniów reaguje natychmiast: przerywają wykonywaną czynność (pisanie, rysowanie, kończenie pracy plastycznej), nerwowo pakują plecaki (trzeba zmienić salę) i/lub wybiegają z krzykiem na korytarz. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich uczniów, bo są nauczyciele, którzy potrafią zdyscyplinować swoich wychowanków, zdarzają się też lekcje, na których dzwonek wywołuje zdziwienie i żal za przerwaną przygodą poznawczą: „O nie, szkoda, że już koniec”.