Życie szkolne jest zdominowane przez ocenianie, procedury, plany regulaminy. Dobra uczniów upatruje się w monitoringach, szkolnych planach bezpieczeństwa, nadzorze i innych podobnych środkach. Z pewnością elementy te stanowią pewnego rodzaju konieczność i mają za zadanie porządkowanie życia szkolnego. Jednak jedynie wówczas, kiedy dodamy do niego istotną zmienną, jaką jest relacja, zaufanie i dawanie pola do samorozwoju uczniów, osiągniemy zamierzony cel.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2022/12
Nierzadko odnoszę wrażenie, że uczniów w różnych kontekstach szkolnych traktuje się jak głupie gęsi. Oczekiwanie odtwórczego uczenia się pod testy, brak wpływu uczniów na sposób prezentowania zdobytych informacji, ignorowanie przez nauczycieli pozaszkolnych zainteresowań czy wiedzy wykraczającej poza ramy podstawy programowej, restrykcyjne zasady i systemy punktowania zachowania oparte na piętnowaniu błędów. Temu wszystkiemu zazwyczaj przyświeca dobra intencja dorosłych, która ma porządkować świat dzieci i młodzieży. I niewielka wiara w to, że można ten świat porządkować razem z nimi.
Aby wspierać proces dojrzewania uczniów, należy stopniowo oddawać im pole do decydowania, wpływania na swoje życie, pozwolić na samodzielne myślenie oraz wyciąganie wniosków z własnych zachowań. A to nie jest możliwe bez zbudowania relacji opartej na zaufaniu.
Według koncepcji Stephena R. Coveya dojrzewanie człowieka to proces polegający na przechodzeniu od zależności, która w sposób naturalny cechuje dziecko, przez niezależność, do współzależności (Tarczyńska, Wojciechowski, 2009, s. 203). Tej ostatniej nie należy mylić ze współuzależnieniem, chodzi tu bowiem o współdziałanie i budowanie relacji z ludźmi, umiejętność łączenia indywidualnych możliwości i uzyskiwania efektu synergii, o patrzenie na świat z pozycji „my”.