Każda publikacja kolejnego rankingu szkół wywołuje dyskusję na temat sensu porównywania ich ze sobą, zwłaszcza w kontekście efektów kształcenia. Być może warto też zapytać, jakie podstawy mają takie zestawienia w demokratycznym państwie gwarantującym uczniom jedynie w sposób formalny równy dostęp do edukacji. Na tę kwestię można również spojrzeć poprzez znany w socjologii „efekt św. Mateusza”, mówiący o tym, że z jednej strony warto gromadzić i cieszyć się z wytworów swojej pracy, z drugiej – nie każdemu, i nie tylko z jego winy, jest dane być tym najlepszym.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2021/4
Wielu nauczycieli, uczniów i rodziców zna zapewne przypowieść o talentach. Opowiada ona historię trzech sług, którzy otrzymali od swojego pana pieniądze na przechowanie. Dwóch je pomnożyło, a trzeci zamiast wykorzystać zakopał i oddał tę samą kwotę. Na ogół, wspominając tę przypowieść, podkreśla się, że to ważne, by korzystać ze swoich talentów, pracować nad ich pomnażaniem oraz cieszyć się z korzyści przynoszonych innym (tu: nauczycielom czy rodzicom) i sobie. Uczenie się jest ważne, a pomnażanie wiedzy i umiejętności to kluczowa powinność wszystkich uczniów. I tylko wtedy, kiedy spełniają ten obowiązek, zasługują na prawdziwą nagrodę. W przeciwnym wypadku spodziewać się można, że jeśli nawet nie zostaną ukarani, na pewno coś stracą.
Jak w przypadku większości biblijnych przykazań, interpretacja i tego, wziętego z jednej z ewangelii, wcale nie jest ani prosta, ani zbyt oczywista. Zwrócił na to uwagę amerykański socjolog Robert Merton, skupiając się nie na tym, że jeden ze sług nie skorzystał ze swoich talentów, ale na tym, że najwięcej skorzystał ten, który otrzymał ich najwięcej. Mówi o tym wers wskazujący, że wszelkiemu mającemu będzie dano, i obfitować będzie, a temu, który nie ma, i to, co się zda mieć, będzie wzięto. Dla pomnażania czegokolwiek potrzebny jest więc jakiś wkład na wejściu, a im większy, tym bardziej spektakularny efekt.