Pomalowane paznokcie, zbyt wyrazisty makijaż, krótkie spodenki czy odważny dekolt – to od lat zarzewie gorących sporów w szkołach. Sporów, które dotyczą nie tylko uczniów, ale też nauczycieli, bo i ich sposób ubierania się jest ograniczany – czasem przez przepisy, częściej przez ciężar społecznych oczekiwań.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2025/2
Czy polonista w rozciągniętej bluzie wie mniej o wpływie towianizmu na twórczość Mickiewicza niż jego koleżanka ubrana w elegancką garsonkę? Oczywiście nie, ale 10–20 lat temu tak mogli pomyśleć uczniowie i przełożeni. Definicja „stosownego stroju do pracy” mocno ewoluowała i przywykliśmy już, że nie tylko nauczyciele wychowania fizycznego mogą nosić się swobodnie, a tatuaż nie rodzi pytań co do przeszłości pedagoga. Niezależnie jednak od zmian w mentalności społeczeństwa prawo pozwala oceniać, a nawet ukarać nauczyciela, który swoim ubiorem wykracza poza pewne standardy. Tyle że problemem jest ich zdefiniowanie.
Dyskusja na temat stosownego ubioru zwykle dotyczy uczniów, bywa jednak, że w walce z „rewią mody” szkoły wykraczają poza swoje kompetencje i ramy ustawowe. W 2023 r. Stowarzyszenie Umarłych Statutów zajmujące się łamaniem praw ucznia i punktowaniem niezgodnych z prawem, czasem wręcz absurdalnych zapisów w szkolnych dokumentach, udostępniło wyniki badania ankietowego „Prawa ucznia w Polsce” (https://raport.sus.org.pl/ebook.pdf). Wzięli w nim udział uczniowie i absolwenci głównie publicznych szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Na pytanie, czy szkolny statut zawiera zapisy dotyczące wyglądu ucznia (makijażu, tatuaży) 48,6% respondentów odparło, że tak, a 43,8% wskazało, że zawiera normy określające, iż wygląd ma wpływ na ocenę zachowania danego ucznia.
Zamów prenumeratę: www.profinfo.pl/sklep/dyrektor-szkoly,7340.html