Powódź to ciężkie doświadczenie dla osób, które jej doświadczyły i muszą borykać się ze skutkami. Ich los wzbudził empatię licznych obserwatorów, a wielu ludzi zmobilizowało się do aktywnej pomocy powodzianom. Niestety powódź stała się też okazją do szabrownictwa i oszustw. Kiedy opadł poziom wód i pierwszych emocji, przed dyrektorami szkół – z terenów powodziowych i spoza nich – stanęło zadanie takiego zarządzania kryzysową sytuacją, by stanowiła jak najefektywniejszą pomoc dla potrzebujących i jak najlepszą naukę dla świadków tragedii.
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2024/11
W artykule postaram się przedstawić psychologiczną perspektywę mobilizacji sił w radzeniu sobie z sytuacjami ekstremalnymi. Język nie zmienia rzeczywistości. Nie pomoże zatem sama zamiana sformułowania „ofiary powodzi”, na „osoby, które doświadczyły (skutków) powodzi” czy „osoby w sytuacji kryzysu klęski żywiołowej”. Chcę pokazać, że nawet tak skrajnie trudne doświadczenie może być okazją do mobilizacji sił indywidualnych i społecznych, a dla dyrektorów szkół i rad pedagogicznych – do wspomagania kształtowania psychicznej odporności uczniów i postaw prospołecznych.
Niewyobrażalnym zdaje się fakt, że po klęsce żywiołowej związanej z sytuacją skrajnego stresu, obserwowania przeogromnych zniszczeń, utraty życiowego dorobku oraz osobistych rzeczy i pamiątek, a także często bardzo poważnej zmiany w dotychczasowym funkcjonowaniu (tymczasowe miejsce zamieszkania, utrata pracy, zniszczona szkoła itp.) tak wielu dorosłych i młodych ludzi powraca do stanu równowagi. Nie dzieje się to w tym samym tempie i nie oznacza, że łatwo zapominają czy nie czują żalu po stracie. A jednak ogromna większość z nich nie wymaga profesjonalnej pomocy psychologicznej.
Zamów prenumeratę: www.profinfo.pl/sklep/dyrektor-szkoly,7340.html