Wkładamy mnóstwo wysiłku w dążenie do komfortu. A jeśli jest to ślepa uliczka? Może owo ciągłe poszukiwanie komfortu stanowi właśnie źródło stałego dyskomfortu? Jak wybrnąć z tego paradoksu? Przedstawiamy fragment tekst Igora Bokuna opublikowanego w lutowym „Personelu Plus” (2/2021).
Trudne i niepewne czasy pokazują, jak ważny jest mentalny dobrostan pracownika. Nie ma co do tego wątpliwości w działach HR. Pytanie brzmi: jak ów dobrostan osiągnąć? Tutaj, w naszej cywilizacji, której domeną jest świat fizyczny, mamy słabe rozeznanie i – zaryzykuję to stwierdzenie – popełniamy fundamentalny błąd. Jesteśmy nastawieni na ciągłe pogłębianie wiedzy, dzięki której możemy funkcjonować, nie wychodząc ze strefy komfortu. Przypomina to nieprzerwane szkolenie sapera, który zapoznaje się z nowymi rodzajami min oraz sposobami ich ukrywania przez przeciwnika. Wiedza i karmienie intelektu ma dać nam umiejętność nawigacji w coraz bardziej złożonym świecie, w którym coraz trudniej zrobić krok, nie nadeptując na minę.
Jeśli jesteśmy pilni, mamy dostęp do rozległej wiedzy i odpowiednie zasoby intelektualne, by jej ogrom ogarnąć, metoda ta wydaje się zadowalająca. Rzeczywiście przez sporą część czasu czujemy się komfortowo. Tyle że stajemy się więźniami strefy komfortu. Cały czas majaczy nam w tle ta ciemna granica, do której boimy się zbliżyć, a nieznane terytorium za nią wydaje się przerażające. Strach nawet o nim pomyśleć. Na dnie naszej podświadomości narasta lęk. Na dodatek nieposzerzana strefa komfortu staje się coraz ciaśniejsza. Zmierzamy do psychicznej implozji. Nie dziwą więc prognozy, że do 2030 r. depresja będzie głównym powodem obniżenia naszej długowieczności . Pracujemy nad depresją systemowo, tyle że nieświadomie.
Zatrzymaj się
Czasy wielkich kryzysów i zmian są świetną okazją, by spojrzeć na przeszłość krytycznie, trzeźwym okiem. Przez całe życie staraliśmy się zarządzać naszą strefą komfortu i co to dało? Czy z każdym dniem czujemy się pewniej? Czy może na odwrót? Czy komfort i dobrostan mentalny nie kojarzą nam się jedynie z okresem dzieciństwa, a z każdym przybywającym nam rokiem tamten błogi stan, za którym tak tęsknimy, przykrywają kolejne warstwy lęku i niepewności? Czy popełniamy jakiś fundamentalny błąd? Gdy wokół świat się wali, może czas się do niego przyznać.
Pema Chodron pisze wprost: „Lgniecie do rzeczy, które ciągle się zmieniają, to taktyka strefy komfortu. Właśnie ta taktyka utrzymuje nas w samsarze. To sanskryckie słowo oznacza błędne koło, w którym jesteśmy uwięzieni, gdyż ciągle opieramy się rzeczywistości. Jedynym sposobem na uwolnienie się z samsary jest przebudzenie się i dostrzeżenie braku reguł w naturze rzeczy. To wymaga podjęcia ryzyka i wkroczenia do strefy nauki, w której doświadczymy fundamentalnego braku punktu odniesienia” .
Autorka pokazuje, że rzeczywistość ma otwartą naturę, nie jest ograniczona naszymi regułami, a rozwiązaniem jest „swobodne spadanie”: pogodzenie się z tym, że przypominamy skoczka spadochronowego, który wyskoczył bez spadochronu. Jedyna różnica, a jednocześnie pocieszenie, polega na tym, że tak naprawdę nigdy nie uderzymy o ziemię. Praca nad utrzymaniem się w strefie komfortu gotuje nam piekło, którego wschodnim odpowiednikiem jest samsara. Starając się utrzymać w tej strefie, stopniowo uśmiercamy naszą psychikę.
Ratunek a terapia
Utrzymywanie pracownika w strefie komfortu, zapewnianie mu wiedzy i wsparcia w tym zakresie ma sens w przypadku sytuacji kryzysowych.
W biznesie kluczowe jest przyjęcie takiej strategii, w której czas działa na naszą korzyść. Wtedy z każdym dniem nasza przewaga konkurencyjna rośnie. W przypadku dobrostanu psychicznego taką strategią jest nowy sposób reagowania na sytuacje, które wyrzucają nas poza strefę komfortu. Gdy się tego nauczymy, nasze siły mentalne będą z każdym dniem wzrastać, zaczniemy odzyskiwać utraconą radość i kreatywność dziecka.
Otwarte przeżywanie
Co dokładnie powinniśmy więc robić? Ilekroć życie wypycha nas poza strefę komfortu, zamiast zamykać się, rozluźniajmy się i otwarcie przeżywajmy to, co dzieje się w naszym ciele i naszej głowie. Chodzi tu o ciągłą praktykę, a nie o intelektualne rozważania.
Nasz stary tryb obsługi emocji i odczuć polegał bądź na ich blokowaniu czy wypieraniu, co powodowało nagromadzenie napięć w ciele i w efekcie choroby, bądź na reagowaniu i przerzucaniu złych emocji na innych ludzi. W obu przypadkach powodowaliśmy nawarstwiające się problemy. Teraz, goszcząc i przyjmując otwarcie niechciane wcześniej zdarzenia mentalne, powodujemy ich wyzwolenie. Można to uznać za formę magii – jedna konkretna porcja nienawiści i złości, przenoszona z osoby na osobę niczym wirus, dzięki naszej praktyce może zakończyć swój żywot i rozpuścić się, wyzwalając porcję pozytywnej energii psychicznej. W ten sposób leczymy siebie i osoby, na które normalnie przerzucilibyśmy niechciane uczucia. Uwolniona energia psychiczna, zamiast nas osłabiać lub niszczyć nasze otoczenie, dodaje nam i naszym bliskim witalności. Stajemy się kwitnącą życiem fabryką recyklingu odpadów mentalnych. Świat potrzebuje dziś takich fabryk!
Stosując metodę otwartości, zapoznajemy się z emocjami i odczuciami, które wcześniej były tematem tabu. Nasza strefa komfortu z każdym dniem rośnie. Przy konsekwentnym treningu dojdziemy do momentu, kiedy żaden stan mentalny nie wyprowadzi nas z równowagi. Dochodzimy do wielkiego odkrycia: to nie emocje były naszymi demonami. To nasze reakcje!
Jaki jest cel praktyki? Co jest efektem ubocznym poszerzania strefy komfortu? Jak to wpływa na nasze funkcjonowanie w życiu prywatnym i zawodowym? Jak wspierać w praktyce pracowników? Więcej na ten temat przeczytają Państwo w dziale Edukacja i Rozwój w lutowym numerze „Personelu Plus” (2/2021) w tekście Igora Bokuna. Zapraszamy do lektury całego numeru, którego tematem przewodnim jest outplacement!
Igor Bokun jest założycielem ClearMind.pl, trenerem medytacji, autorem artykułów. Dostosowuje wiedzę Wschodu do wymagań nowoczesnych organizacji. Wspiera firmy w budowaniu dobrostanu mentalnego.