Po dzwonku do sali wchodzi spóźniony uczeń. W ręku ma spore nożyczki. Trzyma je jak nóż, zbliża się do nauczycielki i wykonuje gesty dźgania w kierunku jej oraz dzieci siedzących w pierwszej ławce. Co zrobić w takiej sytuacji?
Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2022/2
Nikt z rady pedagogicznej wcześniej nie poinformował nauczycielki o podobnych, powtarzających się zachowaniach chłopca. Pomimo tego zareagowała błyskawicznie – złapała za telefon komórkowy i wezwała pogotowie ze względu na nietypowe zachowanie ucznia zagrażające innym. Następnie połączyła się z policją, opisała krótko sytuację i poprosiła o interwencję. Chłopcem zajęli się specjaliści, ale dyrektor szkoły nie była zadowolona z postępowania nauczycielki, przez które niepotrzebnie nadano sprawie rozgłos, co może źle wpłynąć na wizerunek placówki.
Ta historia jest autentyczna. Wydarzyła się jakiś czas temu. Nauczycielka – moja koleżanka, z doświadczeniem w zawodzie, która rozpoczynała wówczas pracę w nowej szkole – nie pracuje już z uczniami, lecz szkoli nauczycieli w zakresie praw człowieka, przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji. Jak podkreśla, jeśli w naszej ocenie istnieją uzasadnione obawy dotyczące zagrożenia czyjegoś bezpieczeństwa, zdrowia lub życia, mamy podstawę do interwencji angażującej instytucje pozaszkolne (policję, prokuraturę, pomoc społeczną, pogotowie ratunkowe).
Kiedy analizujemy opisaną sytuację, narzuca się myśl, że zachowanie ucznia przekroczyło ramy ekstrawaganckiej prowokacji czy też pewnej chwiejności emocjonalnej, dającej się wytłumaczyć wchodzeniem w okres dojrzewania. Jego zachowanie sugerowało poważniejszy problem, z którym sobie nie radzi. Niezależnie od powodów chłopiec zagrażał innym osobom. Nie jest rolą nauczycielki, pedagoga czy psychologa szkolnego dokonywanie klinicznej diagnozy, ale na pewno należało działać.