Prawo27 września, 2024

Zmiana szkoły bez reformy - Jarosław Kordziński

Wszyscy przedstawiciele środowiska oświatowego są zgodni, że polska szkoła wymaga zmian. Trzeba ograniczyć podstawy programowe, wyrzucić zbędne wymagania, zmodyfikować listę lektur itd. Czy jednak konieczna jest kolejna wielka reforma? Może tym razem lepiej zaufać nauczycielom i skupić się na tych, dla których szkoła jest najważniejsza – na uczniach.

Fragment artykułu z miesięcznika „Dyrektor Szkoły” 2024/9

Zmiana na stanowisku ministra oświaty obudziła wiele nadziei oraz refleksji dotyczących sytuacji polskiej szkoły. Kluczowe jest jak zawsze pytanie o kształt możliwych reform. Każdy szef resortu obowiązkowo przeprowadzał mniej lub bardziej radykalne, lepsze i gorsze zmiany. Dobrą w istotnym zakresie okazała się propozycja Mirosława Handkego i Ireny Dzierzgowskiej odstąpienia od centralnych programów nauczania i jednego zestawu podręczników, niedobre były rozwiązania ograniczające badanie osiągnięć uczniów jedynie do systemu egzaminów zewnętrznych. Dziś pojawia się pytanie, jakie reformy zaproponuje Barbara Nowacka, bo jak dotąd mamy rozwiązania raczej incydentalne: nowa rola zadań domowych, niewielkie odchudzenie podstawy programowej, modyfikacje organizowania lekcji religii.

Większe zmiany zapowiadane są na 2026 r., a na razie mamy zmiany punktowe, jak w przypadku prac domowych. Zamiast zadawania tego, czego nie zrobiło się na lekcji, zaproponowano działania rozwojowe, do wyboru, bez ocen, ale za to z kluczową informacją zwrotną. Wielu nauczycieli pracuje tak od lat. Założenie, by dziecko samo nauczyło się tego, czego nie opanowało na lekcji, jest w gruncie rzeczy formą delegowania odpowiedzialności z nauczyciela na ucznia i sprawdza się tylko wtedy, kiedy ten drugi ma chęć i odpowiednie wsparcie, by tej odpowiedzialności podołać. W innym wypadku niczemu nie służy.

 Zamów prenumeratę: www.profinfo.pl/sklep/dyrektor-szkoly,7340.html


Przeglądaj powiązane tematy

Back To Top