Fragment artykułu z miesięcznika "Dyrektor Szkoły" 2021/1
Nowa sytuacja zagroziła dostępowi do edukacji dla najsłabszych, ponieważ droga do szkoły zaczęła być mierzona nie w metrach, a w megabitach. Utrudniła więzy społeczne w młodym pokoleniu, gdyż okazało się, że sieć (internetowa) nie sieciuje (ludzi) automatycznie. Odwróciła tradycyjne relacje młodego i starszego pokolenia, bo tubylcami w sieci okazali się ci młodsi, a starsi – przybyszami do tego świata.
Pandemia wywiera również istotny wpływ na edukację obywatelską realizowaną przez szkołę. Po pierwsze jest to dziedzina, która poza przekazywaniem wiedzy wymaga doświadczania poprzez udział w projektach edukacyjnych i społecznych, wolontariacie, samorządzie uczniowskim. To tam nabywa się umiejętności społeczne, kształtuje postawy obywatelskie, samoorganizuje. Wiedza o społeczeństwie to przedmiot w znaczącej mierze „laboratoryjny”, jak chemia czy biologia. Jak tę dziedzinę realizować w warunkach zdalnej edukacji? Inaczej i trudniej. Sieć to naturalne terytorium młodych, dorośli natomiast często muszą się uczyć poruszania w tym środowisku. Metody, które dotychczas stosowali w klasie i szkole, są tam mało przydatne.
Ponadto epidemiczna sytuacja wyprzedziła prawo oświatowe – zapisy na poziomie krajowym ani te szkolne (statuty, regulaminy, kodeksy, zasady) nie odzwierciedlają nowej rzeczywistości albo robią to z opóźnieniem. Namacalnym przykładem z jesieni 2020 r. są „wojny awatarowe” toczone między młodymi a dorosłymi o to, co można zamieszczać na swoich szkolnych awatarach. Ten „nowy strój” ucznia trudniej ocenić niż wygląd paznokci. Dysputy o tym, czy mamy do czynienia z symbolami ideologicznymi i politycznymi, czy też meteorologicznymi i elektrycznymi, przynosiły często konflikty, podziały, ośmieszenie.