Od wielu lat zajmuję się pomaganiem dzieciom ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się. W niniejszym artykule koncentruję się na uczniach z dysleksją bądź jej ryzykiem. Zwracam też uwagę na rozbieżności między założeniami pomocy psychologiczno-pedagogicznej dla nich a rzeczywistością szkolną.
Fragment artykułu z miesięcznika "Dyrektor Szkoły" 2020/8
Dyrektor ma obowiązek organizowania pomocy psychologiczno-pedagogicznej, która polega na rozpoznawaniu i zaspokajaniu indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych ucznia oraz rozpoznawaniu indywidualnych możliwości psychofizycznych ucznia i czynników środowiskowych wpływających na jego funkcjonowanie w (…) szkole (§ 2 ust. 1 r.p.p.p.). Największą grupę potrzebującą wsparcia stanowią dzieci z opiniami poradni psychologiczno-pedagogicznych wydanymi m.in. ze względu na:
- specyficzne trudności w uczeniu się,
- dostosowanie wymagań edukacyjnych,
- objęcie pomocą psychologiczno-pedagogiczną.
Stwierdzenia te mogą pojawiać się pojedynczo lub współwystępować w jednej opinii.
Wydaje się, że wiedza na temat dysleksji i jej ryzyka jest powszechna zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców. Ponad 25-letnie doświadczenie pracy jako specjalisty upoważnia mnie do tego, by twierdzić, że jest inaczej.
Informacje, jakie posiada przeciętny nauczyciel, zazwyczaj oparte są na teoriach sprzed 50 lat. W dalszym ciągu pokutuje przekonanie, że dysleksja objawia się przede wszystkim poprzez niedostateczną technikę czytania oraz błędy ortograficzne. Tymczasem najnowsze badania nad tym zmiennym i dynamicznym zjawiskiem dowodzą, że dysleksja jest specyficznym zaburzeniem w uczeniu się o podłożu neurobiologicznym. Charakteryzuje się trudnościami w adekwatnym i/lub płynnym rozpoznawaniu słów oraz słabymi zdolnościami dekodowania i poprawnego pisania. Trudności te są zazwyczaj wynikiem deficytu fonologicznego aspektu języka, często niewspółmiernego do innych zdolności poznawczych i efektywnych metod nauczania stosowanych w szkole (MEN, 2011).